Ciekawy list i wiersz przysłany do naszej redakcji Eko Arki i Biokuriera:
Mieszkam w mieście, ale pochodzę ze wsi. Bardzo mnie niepokoi to, że powszechnie wrzuca się do pieców centralnego ogrzewania różne plastiki. Ludzie nie chcą płacić 1 zł za worek odpadów plastikowych – wolą je spalić. Tłumaczą się też tak, że jeden raz w miesiącu następuje odbiór odpadków – śmieci chemicznych. Ubolewając nad tym ułożyłam dwie wersje wiersza. Ta krótsza została wydrukowana w gminie, z którą jestem przez rodzinę związana. Wysyłam ją również do Waszej redakcji – może się przyda.
Henryka Krawczyk – Kielce
Córeńko idź zanieś mi te plastiki do pieca
Tak ładnie się nimi ogień roznieca
Co ty mamo?! – co ty masz w głowie!?
To są przecież trucizny!! – córka jej odpowie
Córeńko jakie trucizny, przecież to kubeczki po jogurcikach,
Reklamówki i buteleczki po twoich pejsikach.
Zobacz przez tydzień worek tego uzbierałam
Mówisz, że będą z tego trucizny – pojęcia nie miałam.
Mamo gdyby wszyscy przez jeden rok tyle plastików spalali
Już byśmy na pewno w naszej wsi nie zamieszkiwali.
Panował by tu Pan OŁÓW, CHROM, CJANOWODÓR,
DWUTLENEK SIARKI, RTĘĆ i CHOLOWODÓR
Nasze płuca by się udusiły!!!
A twoje wnuki by się nie narodziły!!!
Fakt córeńko śmierdzą te spaliny, to się nawet czuje
Ale, że życie zabiera się dzieciom – tego nikt nie przewiduje,
Przecież się tak szybko i ładnie pali
Ach! Ten plastikowy świat nam chyba sami diabli nadali
Babcia tego się nasłuchała
Zmartwiła się i tak powiedziała –
Patrzajta jakie te młode ucone
Chłopoki bierzta tę małą mądrale za zone
A za te plastyki
Co przylazły z Ameryki
I trują nasą ziemie któro jest tak piekno jak Zakopane
Kumuś tu się noleży dobre lonie
Niechaj prędziutko je stąd zabierajo
A o Kosta się ludzi niech nie cepiajo
13 lip 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz